piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 3

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak może potoczyć się twoje życie? Ale nie chodzi tutaj o ten najlepszy scenariusz, lecz najgorszy. Zawsze wyobrażamy sobie, że wszystko dobrze się kończy. Każdy nasz wybryk, błąd...że da się naprawić.Zaufał niewłaściwej osobie, którą, jak mu się wydawało znał od dawna, znał dobrze, uważał za przyjaciela.Przez jeden wieczór całe jego życie zamieniło się w koszmar. Wcześniej był znakomitym piłkarzem, którego domagały się największe kluby Europy. Był spełnionym życiowo, a co najważniejsze rodzinnie mężczyzną. Wydawało mu się, że ma wszystko, przez co stał się trochę arogancki, ale miał ją. Kobietę, u boku której mógł być sobą. Nie osądzała go, nie miała o nic pretensji...nie oszukiwała, do czasu...myślał, ze była aniołem. Urodziła mu dwójkę wspaniałych dzieci. Kto by pomyślał, że to wszystko w ciągu kilku minut pęknie jak bańka mydlana.

Miał wyrzuty sumienia. Codziennie, kiedy się budził bolało go nie tylko serce, ale też dusza. Zdawał  sobie sprawę z tego, że to wszystko stało się przez niego. gdyby nie on, wszystko wciąż byłoby takie jak wcześniej. Próbował zatuszować ból za uśmiechem, trochę aroganckim zachowaniem. Ale jego ból to nic w porównaniu do bólu, który sprawił jemu. Takich rzeczy się nie wybacza i doskonale o tym wiedział, jednak próbował odkupić swoje winy.

Od zawsze była oczkiem w głowie tatusia, który zrobiłby dla niej wszystko, a ona, tak po prostu... zawiodła go, wyjeżdżając z rodzinnego miasta, z miejsca w którym się urodziła i wychowała. Ale przecież z drugiej strony musiała się rozwijać, udowodnić, że może osiągnąć wszytko, czego tylko zapragnie, i że jest stworzona do pisania. Teraz, po powrocie na wyspy z Chicago leżała w objęciach mężczyzny, dzięki któremu czuła się doceniona i lepsza od innych. Leżała na torsie Davida, który nie przestawał obdarowywać jej pocałunkami.
- Słyszałeś? - nagle oderwała się od niego. - Luce! - jęknęła zrzucając zdezorientowanego Luiza z łóżka. Rzuciła mu szybko ubrania, po czym sama zaczęła wkładać na siebie garderobę.
- David ?! - usłyszeli zza ściany.
- O kurwa. - syknął zapinając pasek. Klamka się poruszyła. Colin szarpnęła za laptop, który leżał na stoliku nocnym i usiadła na parapecie.
- Łóżko. - szepnęła otwierając plik. David rzucił się na nie i w momencie, kiedy drzwi się otwarły zaczął opowiadać. Miał nadzieję, że mebel w takim nieładzie nie wzbudzi podejrzeń.
- Chelsea zostało założone dziesiątego marca tysiąc dziewięćset piątego roku.
- Co robicie? - zapytała Luce wchodząc do środka.
- Em... David jest lepszy niż Wikipedia, więc pożyczyłam go sobie, kiedy ciebie nie było. - uśmiechnęła się.
- Cieszę się, że się poznaliście. - odparła. - Okej, David chodź, muszę ci coś pokazać. - dodała wychodząc z pokoju.
- Bardzo dobrze się poznaliśmy. - szepnął David spoglądając kontem oka na Colin, po czym wyszedł.
 ~*~
 Dwie godziny później do jej pokoju wparowała Luce, znów nie pukając.  Colin wciąż siedziała w tym samym miejscu i nanosiła poprawki do wstępu.
- Chodź wyciągam cię na kawę i ciacho. - pisnęła odkładając laptopa na stolik.
- Luce, nie mogę. Muszę to dokończyć. - westchnęła.
- Masz dużo czasu. Teraz wychodzimy. - parsknęła ciągnąć ją za rękę.

Już po kilku minutach siedziały w małej kawiarence w pobliżu pensjonatu. Colin czuła się dość niezręcznie w towarzystwie Luce, przez to, co się dzisiaj wydarzyło. Zaczęła się rozluźniać dopiero wtedy, kiedy angielka zaczęła jakąś bezsensowną rozmowę, która po pewnym czasie zeszła na temat Colin i jej chęci napisania książki.
- Jestem genialna! - w pewnym momencie pisnęła, a Colin przyjrzała się jej badawczo. - Moja mama prowadzi ośrodek dla psychicznie chorych, taki jakby trochę dom wariatów. Pewnie wiesz, co stało się z Torresem, tym zawodnikiem Chelsea. On właśnie tam przebywa. Może o nim byś coś napisała? Znaczy się wiesz nie mówię o biografii, ale mogłabyś zainspirować się trochę jego życiem.
- No nie wiem...do tego chyba potrzebna jest jego zgoda, a on podobno w ogóle nie funkcjonuje.
- Ja bym powiedziała: Kiwnij głową, jeśli się na to nie zgadzasz i po sprawie. - prychnęła upijając łyk herbaty. Skrzywiła się, po czym pocukrowała ją ciemnym cukrem i zamieszała. Colin przyglądała się każdemu ruchowi dziewczyny rozmyślając nad tym, co powiedziała.
~*~
Następnego dnia postanowiła udać się na trening piłkarzy, ale tym razem nie po to, by powtórnie wkurzyć Beniteza, ale by porozmawiać z Juanem.
- Dzień dobry. Czym mogę dziś pani służyć? - zapytał Benitez z irytacją w głosie. 
- Tak, em...ja... chciałabym przyjrzeć się ich treningowi, jeśli byłoby to oczywiście możliwe. - sztucznie się uśmiechnęła. Benitez skinął głową i wskazał ręką na murawę obiektu treningowego.  Colin usiadła w pobliżu sztabu i cierpliwie czekała na koniec treningu. Koniecznie musi porozmawiać z Juan'em.

- Hej, Juan. - krzyknęła łapiąc go za ramię, kiedy zmierzał w stronę szatni. Przed oczami mrugnął jej uśmieszek Davida, na co zareagowała parsknięciem.
- Tak? - Juan uniósł brwi.
- Jedziesz dzisiaj może odwiedzić Fernando? -zapytała błagalnym głosem. - Może to nieodpowiednie, ale chciałabym go teraz zobaczyć. W nocy czytałam o tym trochę i...
- Nie wiesz w to, co czytasz. Media wymyśliły te brednie. Prawdą jest tylko to, że jego żona i syn zginęli, a on i Nora ocaleli. - odparł beznamiętnym tonem. Colin zaniemówiła, nie wiedziała co powiedzieć. Ścięło ją. - Ale niech ci będzie. Mogę cię zabrać. - dodał po chwili. - Masz klucze, idź do auta i czekaj na mnie. - Juan zniknął w szatni nawet nie mówiąc Colin które auto jest jego. Westchnęła ciężko, po czym wyszła na parking i pstrykała guziczkiem czekając kiedy jakiś samochód zamiga światłami. Kiedy w końcu tak się stało ulżyło jej. usiadła na miejscu pasażera, włożyła kluczyki do stacyjki i załączyła radio. Po kilkunastu minutach przyszedł Juan. Schował torbę do bagażniku i usiadł obok niej.
- Co Fernando cię tak zainteresował? - zapytał.
- Jest mi przykro przez to co o nim wczoraj powiedziałam. - odparła. Juan już się do niej nie odezwał, milczał przez całą drogę do ośrodka.
Po kilkunastu minutach Hiszpan zaparkował auto przed dość dużym, parterowym budynkiem
- Chodź. - westchnął przechodząc przez furtkę i zmierzając na tyły ośrodka. Przy kolejnej furtce stał ochroniarz.
- Witaj, Bob. - uśmiechnął się Juan podając mu rękę.- Ta pani jest ze mną. - dodał, po czym wyminął go i wszedł na plac ośrodka. Jakaś kobieta dotknęła ramienia Colin
- Wyrodna córka! jak mogłaś mnie tak długo nie odwiedzać ?! - krzyknęła ze łzami w oczach. Po plecach dziewczyny przebiegł zimny dreszcz
- Przepraszam panią. - odrzekła pielęgniarka uspakajając kobietę. Colin czuła się tutaj strasznie. To nie jest miejsce dla młodej, zdolnej dziennikarki, ale jednak sama tego chciała. Juan kiwnął głową w stronę ławki, na której siedział jakiś mężczyzna. Kiedy podeszła bliżej rozpoznała w nim Fernando Torresa, którego wielokrotnie widziała n plakatach w pokojach kuzynów. Miał przydługie, jasne włosy z wielkimi odrostami i zarost, który powoli zamieniał się w brodę. Miał na sobie stare, poszarpane jeansy i białą koszulkę z naszywką nazwy ośrodka. Dłonie zaciskał w pięści, a z jednej wystawał jakis kawałek papieru.
- Cześć, Fer. - uśmiechnął się Juan siadając obok niego. - Słyszałem od pielęgniarki, że robisz postępy. Olalla byłaby z ciebie dumna. - dodał, czekając na jakąś oznakę, że rozumie, jednak się nie doczekał. Colin oparła się o barierkę i studiowała każdy centymetr twarzy Torresa. Mrugnął, lekko poruszył kącikiem ust... spojrzał na nią tymi wielkimi, czekoladowymi oczyma przepełnionymi bólem i smutkiem. Serce podskoczyło jej do gardła i zaczęło łomotać jak oszalałe. Spoglądał jej prosto w oczy, nie odrywając od niej wzroku. Myślała, ze trwa to wieczność, a były to zaledwie sekundy. Wydawało jej się, że widzi w oczach Fernando wypadek i dni zaraz po nim. Zaczęła psychicznie odczuwać jego ból, po stracie najbliższych. Czuła wtedy to, co on. Ten ból w sercu, kiedy obudził się w szpitalu i powiedziano mu, że żona i syn nie żyją... z jego winy. Do oczu napłynęły jej łzy, jednak zaczęła szybko mrugać i odwróciła się. Nie słyszała tego, co Juan do niego mówi. Starała się zapanować nad tym dziwnym uczuciem, które chwilę temu ją ogarnęło.
- Fernando, posłuchaj. - wyrwało jej się. Przykucnęła obok i położyła rękę na jego dłoni. - Chciałabym udowodnić wszystkim ludziom, ze jesteś niewinny, że to nie przez ciebie to się stało. Zgodzisz się na to? - zapytała, ale nie doczekała się żadnej odpowiedzi. - Jeśli się nie zgadzasz to mrugnij okiem. - dodała, trochę ciszej, mając nadzieję, ze Juan tego nie usłyszy. Fernando ani drgnął. Colin lekko się uśmiechnęła, po czym wstała i znów oparła się o barierkę.

Od autorki: bardzo przepraszam, ze jest taki krótki, ale nie umiałam nic wymyślić. Co do sondy to opisy znajdziecie tutaj. Pozdrawiam i do napisania! Laurel.

22 komentarze:

  1. Uwielbiam końcową scenę tego rozdziału.. David jest taki fajniutki i wgl *.* Jestem ciekawa dalszego rozwoju wątku Colin & Nando. Tylko żeby El Nino się nic nie ubzdurało i, żeby nie zadźgał Colin siekierą. :< So sad. Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Colin i Torres załapali takie sobie połączenie, gdy ona widziała co się działo w najgorszych momentach dla niego...Udało się jej na styk wyratować tyłek sobie i Luizowi bo był by ogień niezły ;D
    Mam nadzieje że następny będzie dłuższy a wena też przyjdzie ;]
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótki, czy długi - to nie ma znaczenia. Ważne, że jest! Świetny! Szkoda mi Luce… Na pewno nie zasługiwała na takie traktowanie. Colin jest cwana. Na nieszczęściu Torresa może zdobyć sławę oraz dużo kasy. A może jakoś mu pomoże. Żeby tylko trzymała się z dala od Juana! Za bardzo kocham jego w tym opowiadaniu! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiesz jak długo czekałam na ten rozdział, a teraz gdy go czytam to nie mogę przestać. Mi bardzo się on podoba, pomimo tego, że jest krótki to liczy się jakość a ta jest świetna. Haha, jeszcze chwila i by się upiekło Colin i Davidowi, no ale Luce nic nie zauważyła i nie podejrzewa. Widać, że Colin chce pomóc Fernando i może w końcu Nando otworzy się z powrotem na otaczający go świat. Pozdrawiam i życzę weny, oraz nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no nie jest tak krótko. Zależy kto, co lubi- a mi się bardzo podoba. Trochę irytuje mnie Colin i to, że tak od razu wskoczyła do łóżka(czy może raczej on wskoczył)Luiza, ale nie mnie to oceniać. Ferdek biedny i chory, moje serce krwawi... Juana uwielbiam chyba w każdym opowiadaniu, on ma w sobie coś takiego, że chce się człowiekowi przytulić. Ogólnie ciekawi mnie to wyjaśnianie tragedii i co zrobi Colin.
    Czekam na następny, mam nadzieję, że nie będę musiała tego robić długo.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcale nie jest krótki :) Ale jest bardzo ciekawy. Szkoda mi Fernando, na pewno wiele się nacierpiał, ale może Colin da radę sprawić, że jakoś się pozbiera. Już nie mogę się doczekać, kiedy zaczną w końcu ze sobą rozmawiać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę, ten rozdział jest cudowny. Zaczęło się zabawnie z Davidem, podoba mi się to. Ale jednak końcówka... Ma w sobie jakoś tak dużo emocji, to jest więcej jak ciekawe. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Końcówka rozdziału jest świetna. Nawet sobie nie wyobrażam tego, co musi czuć Torres.
    Czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomysł na opowiadanie bardzo mi się spodobał! Uwielbiam Torresa! Oraz zaciekawiła mnie jego "odsłona" w Twoim opowiadaniu. Co do Colin.. Ma dziewczyna charakter, nie ma co ;) W poprzednim rozdziale już myślałam, że się tylko zgrywa i w ostatnim momencie wyśmieje Davida, a tu BUM! xD Nie sądziłam, że jest taka zdzirowata :D Mimo wszystko podoba mi się jej charakter. Biedny Fer.. Nie wyobrażam sobie co musi przeżywać, to musi być na prawdę okropne. Mam nadzieję, że Colin uda się w jakiś sposób dotrzeć do niego i sprawić, że jego kondycja psychiczna ulegnie zmianie! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Dodaję do linków i proszę o informowanie o nowych ;) a przy okazji zapraszam w wolnej chwili do siebie ;p Pozdrawiam! {softly-dark.blogspot}

    OdpowiedzUsuń
  10. Colin nie ma łatwo, przekonanie Fernando do swojego pomysłu, będzie trudnym zadaniem, tym bardziej dlatego, że on w ogóle nie odpowiada. Mam nadzieję, że jednak da sobie radę.
    David, David, cóż mogę powiedzieć, chyba tylko tyle, że ma chłopak szczęście, gdyby jego dziewczyna przyłapała go w łóżku z Colin, trudno byłoby mu się wytłumaczyć. Jestem ciekawa, czy dojdzie jeszcze do jakiegokolwiek zbliżenia między nimi.

    OdpowiedzUsuń
  11. pierwszy raz spotykam się z takim opowiadaniem ale bardzo mi się podoba, ciekawe jak to się rozwinie ;) . Czekam na następny odcinek i zapraszam do siebie : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba pierwsze opowiadanie z Nando, w którym go polubiłam, serio. Bohaterka jest trochę irytująca, nie powinna wskakiwać do łóżka (a raczej on do jej) zajętego faceta, no ale cóż. Mam nadzieję, że złapie z Fernando kontakt i chłopak przemówi ;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczęłam czytać i jak tylko pojawił się Fernando Torres to po prostu - awww! *.* Uwielbiam tego człowieka! I tak bardzo jest mi przykro z powodu tego, co go spotkało. Nie mogę sobie nawet wyobrazić przez co przechodzi. Stracił ukochaną żonę i synka. Nic dziwnego, że trafił do takiego miejsca... Mam nadzieję, że Colin w jakiś sposób mu pomoże :) Swoją drogą, dobre z niej ziółko! No nic, zobaczymy jak to będzie dalej. Informuj mnie, jeśli możesz :) Zapraszam do siebie {mistyfikacje-uczuc.blogspot.com} ; {siec-czasu.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  14. zapraszam na 1 rozdział : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. No to nieźle Colin poszalała z David'em nie powiem. Biedny Torres. Jak mogło go takie coś spotkać? przeciez on jest taki.. aghh.. :( Ma jeszcze córkę i to dla niej powinien się starać! Czuję coś, że Colin pomoże mu powrócić na szczyt :) Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  16. jak tak czytam to opowiadanie, głównie fragmenty z ośrodka psychiatrycznego, jestem bliska łez. Tak pięknie To opisujesz... Szkoda mi Fera i mam nadzieję że Colin mu pomoże. Pozdrawiam i proszę informuj mnie o nowościach na gg 36805314 lub na time-forlove.blogspot.com w zakładce SPAM.

    OdpowiedzUsuń
  17. nadrobiłam zaległości na tym blogu.
    Kurcze, mam nadzieję, że Colin zrobić coś przez co Fernando zacznie normalnie funkcjonować. I romansik z Luizem? Czemu nie :D
    Czekam na nowość :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeczytałam! Kurde, szkoda mi Fernando i to bardzo, bardzo! ;c
    Mocno wierzę w to, że dzięki naszej bohaterce zacznie się zmieniać.
    Czekam na kolejne rozdziały! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. zapraszam na trójkę : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  21. zapraszam na czwórkę : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń