sobota, 22 marca 2014

Epilog

W końcu, Chicago. Była u siebie, w domu, w końcu wszystko wróci do normy. Co pierwsze rzuciło jej się w oczy na lotnisku? Ruda czuprynka Melody! Stała obok schodów na dworze w czarnej spódniczce, jasnoróżowej koszuli i marynarce zarzuconej na ramiona.
- Mel! - zawołała Colin zbiegając po schodach, nie zwracając uwagi na walizkę, która ppo chwili straciła jedno z kółek.
- Lin, słońce! - uśmiechnęła się Melody i zaraz wtuliła się w przyjaciółkę. - Tak bardzo za tobą tęskniłam. - dodała mocniej ją ściskając i nie mając wcale zamiaru jej puszczać.
- Ja też. Nawet nie wiesz ile się wydarzyło, muszę ci wszystko opowiedzieć. - odparła łamiącym się głosem, przypominając sobie Fernando.
- Ależ oczywiście. - wskazała na stojącą obok taksówkę. - Jedziemy do ciebie, żebyś się odświeżyła, zabieram cię na kawę, a jutro rano szef chce cię u siebie widzieć. Kiedy mówił, że już wracasz był w bardzo dobrym humorze. Podobno napisałaś książkę. - Melody poruszyła śmiesznie brwiami, na co obie parsknęły śmiechem. Colin tak bardzo brakowało w Londynie przyjaciółki, której mogła wszystko opowiedzieć.
- Chodź, koniecznie potrzebuję kawy. - parsknęła blondynka, po czym oddała bagaż kierowcy i wskoczyła na tylne siedzenie taksówki.
Wszystko poszło zgodnie z planem. Jej mieszkanko było czyste, kwiaty podlane, a w lodówce świeże jedzenie. Melody była aniołem, że o wszystko zadbała. Kiedy Colin brała prysznic, Mel zaczęła rozpakowywać jej ubrania. Kiedy składała jedne z jeansów coś wypadło z tylnej kieszeni. Początkowo chciała odłożyć karteczkę, jednak ciekawość wygrała.
,,Kocham Cię, Lin. Nie zapomnij o mnie. Fernando." - było napisane koślawym pismem. Rudowłosa dziennikarka zagryzła usta i wstała. Gdy Colin wyszła z łazienki w ręczniku pomachała jej przed nosem karteczką.
- Hmm, czyżby Colin MacPherson zawróciła jakiemuś Hiszpanowi w głowie? - uniosła brwi z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Co to? - zdziwiła się wyrywając Mel karteczkę. Przeczytała co było na niej napisane i zasłoniła usta dłonią. - Ubiorę się i na kawie o wszystkim ci opowiem. - odrzekła wracając do łazienki.
Na kawie Colin opowiedziała Melody wszystko, ze szczegółami. Musiała się komuś wygadać, a Mel była do tego najlepszą osobą. Umiała słuchać i nigdy nie powiedziałaby o tym komuś innemu. Mówiąc o Fernando łzy spływały Lin po policzkach... tęskniła za nim, ale nie mogła tam zostać. Jej życie było tutaj, w Chicago. Matka kiedyś jej powiedziała, żeby nigdy nie uzależniła życia od mężczyzny, nigdy. Tak też zrobiła.
~*~
Dosłownie biegła do biura na czarnych obcasach, nie raz się potykając. Nie ma to jak spóźnić się w pierwszy dzień do pracy po długiej przerwie. Jadąc windą na swoje piętro starała się złapać oddech. Spojrzała w lustro i zobaczyła kogoś zupełnie do niej nie podobnego... w Londynie rzadko się malowała, a gdy już to robiła to bardzo delikatnie. Chodziła w spiętych włosach i luźnych ubraniach, a teraz? Wróciła do eleganckiego ubioru, biżuterii, makijażu...
- Cześć, słońce. - usłyszała Melody wychodząc z windy. Dziewczyna miała na twarzy szeroki uśmiech i żuła gumę.
- Co się cieszysz? - parsknęła śmiechem.
- Zaraz sama zobaczysz. - odparła odchodząc. Colin wzruszyła ramionami, nie wiedząc o co chodzi przyjaciółce. Poprawiła blond loki w lustrze i weszła do swojego biura, by przygotować się do spotkania z szefem. W progu stanęła nie mogąc uwierzyć własnym oczom. W całym pokoju leżały bukiety czerwonych róż. Na biurku, na szafkach, nawet na ziemi czy krześle. Otworzyła szeroko oczy nie mogąc uwierzyć w to, co widzi.
- Co się dzieje? - zapytała samą siebie. Odwróciła się, jednak coś, a raczej ktoś zagradzał jej drzwi.
- Nie myślałaś chyba, że tak to się wszystko skończy. - odezwał się Fernando z lekkim uśmiechem na twarzy. Stał naprzeciw niej, tak! Stał tu, w jej biurze, Fernando Torres z krwi i kości w czarnym garniturze i krawacie, a w dłoni trzymał pojedynczą różę, którą wyciągnął w jej kierunku. Colin nie odebrała podarunku tylko, tak po prostu... pocałowała Hiszpana, wciąż nie mogąc w to wszystko uwierzyć.
- Jesteś szalony. - parsknęła obejmując jego szyję.
- Z miłości... - odparł znów ją całując.

Od autorki: No... to to byłoby na tyle. jajku, nie wierzę, że to koniec. Tak bardzo kochałam to opowiadanie i jestem z niego zadowolona, nie wliczając tej kilkumiesięcznej przerwy. Ale i tak bardzo się z nim zżyłam. Ten biedny Fernando i zarozumiała Colin... kto by pomyślał, że to się tak szybko skończy. Mam nadzieję, że czytanie tego opowiadania umilało Wam dni. Pozdrawiam i do zobaczenia na pozostałych blogach! Laurel.

14 komentarzy:

  1. Jedno z moich ulubionych opowiadań. Szkoda, że już się skończyło. Nawet nie wiesz jaką radość mi spawiałaś kiedy dodałaś nowy rozdział. Zakończenie naprawdę cudowne :) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak słodko! Fer przyleciał specjalnie dla niej do Chicago. Romantyczne zakończenie.
    Będę tęsknić za tym opowiadaniem. Było jednym z moich ulubionych.
    Weny życzę! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, a więc to już koniec. Króciutki epilog, ale za to świetnie napisany. No i drogi Colin i Fernando ponownie się skrzyżowały. Pytanie tylko : co będzie z nimi dalej?
    Szkoda, że to już koniec, bo to było jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam o Torresie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo rozmarzyłam się. Brawo Feredzio! Jestem z ciebie dumna. Jak ja lubię takie zakończenia, szkoda, że to opowiadanie się skończyło, od początku się w nim zakochałam, ale cóż, na pewno będę wpadać na twoje inne blogi. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisałam prawdziwe arcydzieło, które zakończyłaś w cudowny sposób! Bardzo się cieszę, że wybrałaś taką opcję. Fernando nie odpuścił i dobrze zrobił! Trzeba przyznać, że jest romantyczny. Wie, jak zaskoczyć kobietę! I jeszcze powinien być napis: żyli długo i szczęśliwie! Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko! Ja nie chcę końca, ja chcę ciąg dalszy tego opowiadania! Pokochałam go całym serduszkiem, pokochałam Lin, pokochałam Fernando i pokochałam Norę, która cały czas czekała na powrót tatusia!
    Uwielbię cię za to opowiadanie, naprawdę!
    Życzę nieustającej weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co jak co, ale nigdy nie spodziewałabym się, że to wszystko się tak skończy i czemu znów ryczę? Ech... bonbons weź się w garść!
    Więc jestem bardzo, ale to bardzo zaskoczona tym epilogiem pomimo, że chciałam aby tak się stało, żeby Fernando zawalczył o Colin, a teraz gdy jest to prawdą po prostu jestem wniebowzięta! Cóż mogę dodać, to opowiadanie było, jest i będzie wspaniałe, dziękuję za to, że wchodząc tu mogłam znaleźć się w zupełnie innym świecie ♥
    P.S. Pamiętaj, że jeśli tylko wydasz książkę to poinformuj mnie jak najszybciej, a będę posiadaczem dzieła XXI wieku :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kto by pomyślał, że jedna kobieta w tak krótkim czasie sprawi, że Fernando z milczącego i zamkniętego w sobie faceta zmieni się w kochającego i czułego romantyka...
    Ferdek opuszcza ośrodek, ale z całą pewnością nadal potrzebuje kogoś, kto będzie dla niego wsparciem. Colin niewątpliwie nim jest. Dobrze, że ją ma.
    Gdzieś tam wyobrażam sobie ich szczęśliwy związek. ;)
    Bardzo polubiłam tę dwójkę, jak również to opowiadanie i aż żal się z nim żegnać..
    Dziękuję za tak wspaniałą historię. ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, ja znowu ryczę i to na potęgę!
    Wiedziałam, że Fernando coś zrobi, żeby ją znów "mieć", ale tego się nie spodziewałam. Pewnie Mel maczała w tym paluszki ;)
    Nie cierpię tego momentu! Kocham to opowiadanie najbardziej, tak jak tą historię i muszę się z nim rozstawać, no! Wydaj kiedyś to, to wprowadzę to do szkół jako lekturę, już moja w tym głowa!
    Gorąco pozdrawiam, dziękuję za historię, luuvmysahineq

    OdpowiedzUsuń
  10. O ja kudłata durnowata! Przeczytałam epilog już w sobotę, ale na komórce i potem zapomniałam że nie skomentowałam! Poprawiam swój błąd.
    Liczyłam na to, że Fernando pojedzie za Colin i będzie chciał z nią być. Wzruszyłam się tą opowieścią, bardzo długo o niej myślałam i bardzo Ci za nią dziękuję! :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojeeeeeeeej! *.* dziękuję Ci za to opowiadanie, bedę za nim tęskniła.
    Cieszę się, że postanowiłaś zakończyć tego bloga w taki cudowny sposób <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Żebyś wiedziała - szybko się skończyło. Za szybko. Ale przynajmniej szczęśliwie. Pięknie i cudownie. Tak powinno być. Boże, tak powinno być a normalnym życiu. Miałam nadzieję, że dasz im szczęście, miłość i wspólne życie, ale przecież nie mogłam być tego pewna. Do samego końca. Połączyło ich coś wyjątkowego i nie mogli tego zmarnować. Po prostu nie mogli.
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszę się, że wszystko dobrze się zakończyło i Colin, i Fernando ostatecznie byli razem. Jednak szkoda, że to już koniec tej historii, gdyż bardzo ją polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam ;) http://after-all-thistime.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń